Rzeszowianie cieszą się zniesieniem obostrzeń

Rzeszowianie cieszą się zniesieniem obostrzeń

Rzeszowianie cieszą się zniesieniem obostrzeń

Na rzeszowskim rynku można było zobaczyć wreszcie życie. Wokół całego placu rozstawione były namioty i stoliki, gdzie można było się czegoś napić i coś zjeść. Oczywiście nie powinno być to dziwne, gdyż tak zawsze wyglądało życie towarzyskie w mieście. A jednak podczas lockdownu to wszystko zniknęło. Nie można było chodzić normalnie do restauracji ani do pubu. Nie można było usiąść w ogródku żadnej z restauracji i jedynie dało się zamawiać jedzenie na wynos.

Teraz zgodnie z nowym rozporządzeniem można usiąść sobie w takim ogródku. Rzeszowianie nie mogli przepuścić takiej okazji i już w pierwszy dzień istnienia nowych przepisów oblegli oni miejski rynek. Dało się słyszeć głosy rozmów, śmiechy oraz muzykę, którą puszczały różne lokale. Tak naprawdę wiele restauracji otworzyło się już o północy z piątku na sobotę. Wtedy to właśnie wchodziły w życie nowe przepisy, znoszące część obostrzeń. Ludzie, którzy nie mogli się doczekać, mogli już o północy zacząć świętowanie. Pozostali poczekali jednak aż zacznie się dzień.

Strefa Uśmiechu. Kolejny odcinek na rynku

Wcześniej tego samego dnia odbył się w Rzeszowie kolejny odcinek Strefy Uśmiechu. Był on dużo krótszy niż wcześniejsze, więc też zgromadziło się nieco mniej ludzi. Uczestników mogła także zniechęcić pogoda, gdyż momentami padał deszcz i ogólnie było dosyć szaro. Dzieciaki jednak nie wyglądały na zniechęcone i bardzo chętnie fotografowały się z maskotkami. Wśród nich był smok, myszka miki i postacie z serialu „Psi Patrol”. Na każdego malucha czekała także darmowa wata cukrowa. Tym razem Strefa Uśmiechu odbyła się na rynku. Wcześniejsze były w nieco bardziej korzystnych warunkach jak chodzi o przyrodę.

Oblężenie rzeszowskiego rynku

Wieczorem w niedzielę (17 maja) trudno było znaleźć wolny stolik. Można więc powiedzieć, że mieszkańcy Rzeszowa a także przyjezdni „rzucili się” na tę nową możliwość skorzystania z usług restauracji i pubów. Można nawet powiedzieć, że rynek przeżył prawdziwe oblężenie. Niestety czasy lockdownu przełożyły się na wyższe ceny tych lokalach. Ale nie można za to winić ich właścicieli. Przez ostatnie miesiące musieli się oni liczyć z okropnymi stratami. Bardzo trudnym wyzwaniem będzie teraz podniesienie się po nich. Ale oczywiście trzymamy kciuki za wszystkich, którzy zmagają się ze skutkami pandemii.